Znacie to uczucie? Wyjmujecie z piekarnika, dajmy na to jabłecznik, spędził tam koło pół godziny w temperaturze 180 stopni, wierzch pięknie przypieczony na złoto. Otwieracie drzwiczki a fala gorącego powietrza bucha Wam w twarz. Pachnie pięknie, ale pierwszy podmuch sprawia że widzicie jakoś mglisto, skóra twarzy oblewa się rumieńcem i nagle chcecie wpakować się w całości do zamrażarki.
Tak właśnie się czuję gdy otwieram drzwi na zewnątrz.
Co ciekawe - zjawisko to występuje wyłącznie gdy wychodzę z organizacji, włoskie ranki są bardzo chłodne, czasami nawet nieśmiale założę kurtkę (którą przeklinam wracając do mieszkania).
Dziś dostałam zdjęcia z mojej pierwszej zorganizowanej dla znajomych kolacji.
Miejsce docelowe: Cremona. Liczba osób: 1. Od kiedy: wrzesień 2011. Liczba par butów: całe mnóstwo.
wtorek, 4 października 2011
O mnie
Archiwum bloga
-
▼
2011
(34)
-
▼
października
(13)
- W zeszłym tygodniu miałam okazję uczestniczyć w se...
- Właśnie takie lody występują we Włoszech. Ogromne ...
- Dzień z życia mojej organizacji! (aparat wzięłam w...
- Cinque Terre - czyli wycieczka do Genui dzień drug...
- Weekend spędziłam w Genui - cudownym mieście! - i ...
- Ten weekend spędziłam (o,zaskoczenie!) w Mediolani...
- Kwestia rozwiązywania spraw przez Włochów to chyba...
- Typowa włoska kolacja - jedzenie, jedzenie, jedzen...
- Znacie to uczucie? Wyjmujecie z piekarnika, dajmy ...
- Niedziela okazała się być niezwykle pracowitym dni...
- Dzięki studenckiemu mieszkaniu poznałam przesympat...
- W każde środowe i sobotnie przedpołudnie centrum C...
- 01.10.2011
-
▼
października
(13)