środa, 12 października 2011

Ten weekend spędziłam (o,zaskoczenie!) w Mediolanie. Po raz czwarty odbył się tu festiwal fotografii iso 600 - niesamowite przedsięwzięcie, tym bardziej że w Polsce rzadko organizuje się tak ambitne wydarzenia na skalę tego w Mediolanie. Program festiwalu był bardzo bogaty - oprócz wystaw indywidualnych artystów, po wystawy zbiorowe, warsztaty, konferencje (miałam okazję być na dwóch, nic nie zrozumiałam), spotkania z twórcami, ale też otwartą sesję zdjęciową. Spodziewałam się spotkać tam sporo ludzi młodych, jednak Włochy zaskakują mnie codziennie i większość odwiedzających wystawy stanowili... emeryci. Dobrze wiedzieć że nadążają za nowoczesnymi trendami w sztuce (byłam świadkiem gorącej dysputy 70-latków przy pokazie zdjęć polaroidowych!). Przede wszystkim podobało mi się podejście pomysłodawców festiwalu - bunt przeciw fotografii cyfrowej, na rzecz analogowej, wyjątkowej, bardziej przemyślanej (przyznam że było mi troszkę wstyd fotografować moim lustrzankiem). Mimo wszystko dla mnie festiwal był symbolem nowoczesności i prowokacji, która zamiast dziwić, nie jest niczym nadzwyczajnym (spodziewałam się zobaczyć nową formę przekazu, coś co mnie zupełnie zatka - owszem, dobrze się bawiłam, ale nic odkrywczego nie przeżyłam)

















Po długim spacerze z lodami z groma (najlepsza sieć lodziarni na północy włoch) spotkałam się z Misią i Magdą i spełniłyśmy swój obywatelski obowiązek. Tak! Zagłosowałam! Pan pod ambasadą uprzejmie zrobił nam zdjęcie pod komisją wyborczą, radości co nie miara jak usłyszałam dużą ilość sz-cz-dź-krz w zdaniu i zobaczyłam druczek w którym wszystko rozumiałam! Nie wiedziałam że zatęsknię za polską biurokracją:)































(to akurat z bloga Misi)

O mnie

Moje zdjęcie
Zmieniam świat! Zaczynam od italii, niebawem opanuję całą europę:)