czwartek, 23 lutego 2012

Bardzo przepraszam za brak porządku chronologicznego w moich wypowiedziach, czyli prościej mówiąc - absolutny nieład na blogu. Przeskoczę kilka dni (do których wrócę później) i tym razem napiszę o całkiem babskim wieczorze. Główny powód - Ewa. Ewa to przemiła dziewczyna z przedmieść Warszawy, która półtora roku temu robiła w urzędzie miasta Cremona swój projekt EVS. Od tego czasu zdążyła się bardzo natęsknić i... wróciła! Nasłuchałam się o niej całkiem sporo zanim ją poznałam:) spotykałyśmy się z dziewczynami u Kasi w mieszkaniu z ambitnym planem 'każdy gotuje coś ze swojego kraju' (my, trzy polki. Cristina ze Słowenii i Sara i Anna z Włoch). Koniec końców urządziłyśmy całkowity mix kulturowy (no bo od kiedy muffiny to typowo polskie ciacha, a panna cotta, nawet najlepsza, tradycyjnie powinna być robiona przez włoskie ręce). Przez 5 godzin siedziałyśmy i jadłyśmy niesamowicie kaloryczne słodkości, grałyśmy w grę 'tabu' (gracz losuje kartę z hasłem głównym, musi je opisać nie używając słów podanych pod hasłem - np pizza /włochy, margherita, pizzeria, na wynos/). Zdjęcia niestety nie moje, w niewielkiej ilości, ale mniej więcej oddają nastrój wieczoru:)

akcent polski - czyli cóż Ewa przywiozła do Cremony:)











O mnie

Moje zdjęcie
Zmieniam świat! Zaczynam od italii, niebawem opanuję całą europę:)