Zaraz po Bergamo przyszedł czas na miasteczko Modena. Oddalone 40minut jazdy pociągiem, leżące w innej prowincji niż Cremona (prowincje to takie nasze województwa, z tym że włosi wykazują duży lokalny patriotyzm i np Lombardia bardzo nie lubi się z Emilią-Romanią) co więcej - Modena to miasto E. Ferrari!
Dzień zaczęłyśmy tradycyjnym cappucino z słodkim ciachem. Akurat zwiedzanie Modeny przypadło na dzień między wolnym (niedzielą a 1 listopada, który tutaj również jest obchodzony jako święto wszystkich świętych), więc znalezienie otwartej restauracji graniczyło z cudem. Głodne trafiłyśmy do dzielnicy imigrantów, byłyśmy we włoskiej biedronce! Niesamowite przeżycie - czułam się szaraczkiem! Po powrocie do mieszkania zrobiłyśmy pizzę i otworzyłyśmy winko. Bardzo przyjemnie!
Miejsce docelowe: Cremona. Liczba osób: 1. Od kiedy: wrzesień 2011. Liczba par butów: całe mnóstwo.
niedziela, 13 listopada 2011
O mnie
Archiwum bloga
-
▼
2011
(34)
-
▼
listopada
(7)
- Turyn, Piękne i ogromne miasto, ponad 2mln mieszka...
- Przepraszam za straszliwe braki aktualności na blo...
- Wenecja - magiczne miejsce! Kiedyś była niezależn...
- Weronę powitałyśmy 1.11 i...od wyjścia z dworca za...
- Zaraz po Bergamo przyszedł czas na miasteczko Mode...
- Bergamo okazało się być cudownym miasteczkiem. Wyc...
- Dosyć spóźniona relacja z wizyty siostry w włoszec...
- ► października (13)
-
▼
listopada
(7)