niedziela, 13 listopada 2011

Zaraz po Bergamo przyszedł czas na miasteczko Modena. Oddalone 40minut jazdy pociągiem, leżące w innej prowincji niż Cremona (prowincje to takie nasze województwa, z tym że włosi wykazują duży lokalny patriotyzm i np Lombardia bardzo nie lubi się z Emilią-Romanią) co więcej - Modena to miasto E. Ferrari!

Dzień zaczęłyśmy tradycyjnym cappucino z słodkim ciachem. Akurat zwiedzanie Modeny przypadło na dzień między wolnym (niedzielą a 1 listopada, który tutaj również jest obchodzony jako święto wszystkich świętych), więc znalezienie otwartej restauracji graniczyło z cudem. Głodne trafiłyśmy do dzielnicy imigrantów, byłyśmy we włoskiej biedronce! Niesamowite przeżycie - czułam się szaraczkiem! Po powrocie do mieszkania zrobiłyśmy pizzę i otworzyłyśmy winko. Bardzo przyjemnie!




















O mnie

Moje zdjęcie
Zmieniam świat! Zaczynam od italii, niebawem opanuję całą europę:)